niedziela, 1 marca 2015

Rozdział 1

Wchodzimy z Zoe do poszarzałego budynku publicznej szkoły. Siostra idzie na prawo ja na lewo. Nie chcę zostawać tu sama, ale nie powiem jej tego. Wytrzymałam tu już 11 lat wytrzymam jeszcze pół roku.
Idę korytarzem popychana w kółko przez jakichś ludzi którzy szepczą mi różne obelgi do ucha. Zaraz wybuchnę. Czuję, że zaczynam nad sobą panować. Jeszcze więcej szeptów, kpin, upadam na podłogę pchana przez jakiegoś młodszego chłopaka. Coś we mnie eksploduje. Biegnę do łazienki nie słysząc nic wokół mnie. Zamykam się w jednej ze starych kabin, podkurczam nogi i wkładam ręce we włosy. Z mojej piersi wydobywa się głuchy szloch. Wiem kim jestem w oczach innych ludzi. Zwykłą dzi*ką, która śpi co weekend z paroma chłopakami, często będąc za bardzo upita, żeby coś pamiętać. Dziewczynę, która imprezuje na potęgę tylko dla zaspokojenia własnych potrzeb.
Ale najgorsze jest to, że mylą się tylko trochę. Jedynym co dzieli ich od prawdy to to, że ta dziewczyna robiła to wszystko z tęsknoty za mamą. I po to, by choć przez chwilę na siłę poczuć się kochaną. Robiła to zanim zobaczyła jak bardzo odrywa się od rzeczywistości i jak bardzo upodabnia się do znienawidzonej matki.
Teraz jestem zerem. Niczym. Zwykłym śmieciem, którego trzeba się pozbyć. Teraz żyję tylko dla Zoe. Chociaż wiem, że ona widziała to wszystko co się ze mną działo. I mimo tego mnie nie opuściła. Nadal się do mnie odzywa. I mnie kocha. A nie powinna.
Nie wiem ile tak siedzę. Chyba do momentu, w którym moja głowa już nie wytrzymuje natłoku myśli i strumieni łez. Wiem, że nie mogę tak pokazać się w klasie. Podchodzę do lustra. Nachylam się nad zlewem i przemywam twarz zimną wodą. Po chwili moje oczy nie są już tak zapuchnięte, a ja ogarniam z mokrego czuła pojedyncze kosmyki kruczoczanych włosów. Nienawidzę siebie. Bardziej niż matki.
Ruszam pustym już korytarzem na lekcje. Po wejściu w klasie nastaje cisza nie licząc cichych śmiechów koleżanek. Byłych koleżanek. Które były nimi tylko zanim się stoczyłam. Zajmuję miejsce w ostatniej ławce.
- Bardzo się cieszę panno Linth, że zaszczyciła nas pani swoją obecnością- mówi nauczycielka wlepiając we mnie wzrok- ale może mi pani wyjaśnić dlaczego nie ma pani mundurka.
- Bo mi się wybrudził- mówię zgodnie z prawdą.
- To nie twój pierwszy raz, Leslie. Przejdź się do dyrektora. I tak już nic nie skorzystasz z lekcji.
- Ale...-zaczynam
- To nie była prośba tylko rozkaz.
Chwytam z wściekłością mój plecak i wybiegam z sali trzaskając drzwiami.

- Który to już raz ?
Dyrektor chodzi w tą i z powrotem po gabinecie obgryzając paznokcie i co chwila na mnie spoglądając.
- W tym roku czy ogólnie?- pytam z kamiennym wyrazem twarzy.
Dyrektor śmieje się pod nosem. Jest młody jak na tak ważne stanowisko.
- Przecież obydwoje dobrze wiemy, że nie udałoby ci się tego policzyć- przerywa na chwilę, a gdy się nie odzywam dodaje- oczywiście w tym roku.
- Nie wiem. Piąty?- moja twarz nadal nie wyraża żadnych emocji.
Podchodzi do mnie i opiera się o oparcia krzesła, na którym siedzę.
- Właśnie. I widzę, że cię to w ogóle nie rusza.
Próbuję zacząć coś mówić, ale mi przerywa.
- Dokładając do tego jeszcze notoryczne spóźnienia i nieobecności- przewracam oczami- będę zmuszony wezwać do szkoły twoją matkę.
- Nie ! - krzyczę trochę za głośno.
Mężczyzna patrzy na mnie zaskoczony.
- Jakiś problem?
- Nie...znaczy tak. Moja mama nie może przyjść.
- Tak? A to dlaczego?
- Bo jest stewardessą. Nie sądzę by znalazła czas- czasem przeraża mnie jak łatwo przychodzą mi kłamstwa.
Dyrektor milczy przez chwilę. Wzdycha.
- Dobrze- mówi w końcu- ale prace w szkole i tak cię nie ominą. Pani Lewis wszystko Ci przekaże. Możesz iść.
Kieruję się do drzwi.
- Ale i tak powiadomię twoją mamę- słyszę za sobą głos.
Przełykam ślinę. Otwieram drzwi.
- Do widzenia- mruczę, a w głowie myślę ,,do zobaczenia ".
Zadzwoni do mojej mamy. I tak nie odbierze. Zastanawiam się dlaczego dyrektor tak łatwo mi uwierzył. Niestety kończą mi się kłamstwa. Ale co miałam powiedzieć? ,, Moja mama nie da rady przyjść, bo za pewne teraz budzi się leżąc w łóżku z obcym facetem i wielkim kacem"?
Zaciskam ręce w pięści i ruszam korytarzem na następne lekcje.



6 komentarzy:

  1. Superrr!! Mega ;* Czekam na nexta <3 i zapraszam do siebie www.niebopoco.blogspot.com WENYY ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...widzę, ze blog będzie raczej smutny ;c
    Ale podoba mi się i z pewnością będę czytać ;)
    <5
    Lex

    OdpowiedzUsuń
  3. Mamo, jesteś niesamowitą pisarką! KC♥♥♥ Ten blog będzie taki poważny i emocjonalny że coś czuje że będziemy tutaj wylewać dużo łez♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak mi szkoda Leslie, każdy traktuje ją jak śmiecia. Może i oddaje się wielu mężczyznom, nie powinni jej tak oceniać, bo nie znają prawdy o jej życiu...
    Zaraz dokończę czytać resztę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyli,że co?
    Jej matka jest dziwką?
    A ona?
    Grrr.. Tyle pytań
    Idę czytać rozdział 2
    xxx

    OdpowiedzUsuń