piątek, 15 maja 2015

Rozdział 11

Siedzący przede mną pryszczaty chłopak wkłada sobie długopis do buzi i obraca się do mnie mrużąc oczy.
- Jak to jest być w ciąży?- pyta głupio się szczerząc.
- Wiesz...-zaczynam wlepiając wzrok w tablice- nie jest tak źle.
Blondyn wytrzeszcza na mnie oczy wyraźnie zdziwiony tym co przed chwilą usłyszał.
- To...-jąka się, a długopis spada mu na podłogę- to nie są tylko plotki?
- Przecież słyszałeś co przed chwilą ci powiedziałam. To po cholerę pytasz się znowu- nachylam się w jego stronę- i powiedz Lanie i tym wszystkim innym twoim koleżkom, że jak ci nie uwierzą to mogą przyjść spytać się mnie, a nie bezsensownie coś szeptać.
Dzwoni dzwonek a ja gwałtownie wrzucam książki do plecaka. Mimo, że mogło to wyglądać na przypadkowe wygadanie się w napadzie złości to każde moje słowo było najpierw dobrze przemyślane. Wiem, że żadne z głównych sprawców zamieszania do mnie nie przyjdzie bo wtedy nie mieli na kogo najeżdżać, ale teraz przynajmniej trochę kopary im opadną. No i potem nie mam zamiaru się ukrywać. Już nie. Muszę powiedzieć Ryan'owi. Ale czy potrafię ?...
- Hey, piękna- Ryan łapie mnie od tyłu w pasie i obraca całując w czoło.
- Nie podlizuj się, pacanie- śmieję się o lekko walę go pięścią- czego chcesz?
- Hmm- spogląda mi prosto w oczy i delikatnie przygryza wargę- chcę wielu rzeczy- wywracam oczami i się uśmiecham- ale teraz chcę cie gdzieś z tąd zabrać. Dzisiaj zupełnie nie mam ochoty na naukę.
Prycham.
- A kiedykolwiek ją miałeś ?
- Nie przypominam sobie- też się uśmiecha. Mogłabym patrzeć na jego uśmiech godzinami- to jak będzie?
- Dobra- odpowiadam i mrużę oczy- ale mam warunek.
- Jakże by inaczej- mówi sarkastycznie ale uśmiech nie znika mu z twarzy.
Zbliżam się do jego ucha i szepczę:
- Pójdziemy do sklepiku po coś słodkiego.
Śmieje się głośno, a ja ciągnę go za rękę. Po chwili podchodzi do mnie i obejmując mnie ręką w pasie mówi:
- Będziesz gruba.
,,Będę gruba bez słodyczy"-myślę.
- Będzie więcej do kochania- odpowiadam wtulając się w jego ramie.


Wchodzimy do stółówki. Patrzę na stolik przy którym zawsze siedziałam- na dziewczyny w miniówach i w pełnym makijażu siedzące okrakiem na kolanach jakiegoś chłopaka. Ja kiedyś byłam taka sama.
- Nie tu !- woła Ryan gdy idę przed siebie w jeden z rogów stołówki.
Marszczę brwi gdy wychodzimy na zielone patio. Potem Ryan zaczyna się wspinać na zardzewiałą drabinkę prowadzącą na dach. Kręcę głową ale nic nie mówię i wcgodzę za nim. Podciąga mnie za rękę i siadamy razem na czerwonej, podniszczonej dachówce. Podkulam nogi i siadam po turecku otwierając batonika.
- Chcesz gryza ? - pytam wyciągając zaczętego już batonika do Ryana.
- Nie dzięki- śmieje się- jedz bo jeszcze głodna będziesz.
Pochłaniam następne dwa batony i rzucam papierki z dachu.
- Najedzona ?- pyta chłopak przysuwając się do mnie.
- Bardzo.- odpowiadam i kładę mu głowę na kolanach.
- To w jakie wyjątkowe miejsce chcesz pójść ?
- Do kina.
Rzuca mi zaskoczone spojrzenie.
- I to jest dla ciebie takie wyjątkowe miejsce ?
- Uhm. Nigdy nie byłam w kinie.
- Serio ? Jak to możliwe ?
Mrużę oczy przed słońcem.
- Tak jakoś nie było okazji- odpowiadam.
- Dobra więc idziemy do kina.
- Dziękuję- całuję go delikatnie- jesteś genialny.
- Wiem- śmieje się a ja szturchał go w ramie a on oddaje mi tym samym.
........................................
Rozdział pisany chyba pierwszy raz nie w nocy :* mama nadzieje, że się podoba. Nad wyglądem bloga jeszcze pracuje . Buziaki :***

1 komentarz:

  1. Wygląd bloga od razu rzucisz się w oczy.
    Jest o wiele lepszy od poprzedniego i od razu milej się czyta
    Ale ja ogólnie jestem fanką ciemnego tła ;-)
    Rozdziały pisane w nocy są najlepsze :-D
    Bardzo fajnie wyszedł :-*
    Lecę do dwunastki
    No i oczywiście zapraszam też do mnie
    xxx

    OdpowiedzUsuń