niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 9

Słyszę ciche pukanie. Myślę, że to tylko wiatr i przewracam się na drugi bok nakrywając się szczelniej starą, różową kołdrą.
Potem pukanie staje się bardziej natarczywe. Serce zaczyna mi walić tak, że mam wrażenie że jego echo roznosi się po całym pokoju. Delikatnie odkrywam ręką kołdrę i za szybą dostrzegam ciemną postać. Z mojego gardła odruchowo wydobywa się głośny krzyk. Zoe wpada do mojego pokoju z kijem od miotły w ręku i szarżując z nim w stronę okna zapala światło. I wtedy widzę, że postać za oknem to Ryan. Staram się pozbyć z umysłu myśli, że cieszę się, że tu jest. Moje myśli co do niego są tak durne, ale gdyby ktoś mógłby mi je wymazać...raczaj nie chciałabym żeby tak się stało. W końcu są kierowane do osoby, która sprawiła, że chociaż na krótką chwilę poczułam się szczęśliwa. Przez krótką wycieczkę z nim na rolki, przez opowiedzenie mi o tacie, przez jedną gałkę loda waniliowego. I nawet ten porypany pomysł ze skokiem do wody. On też w pewnym niezrozumiałym sensie sprawił mi radość i...i dzięki tym wszystkim rzeczom pomyślałam, że moje życie nie jest tak strasznie do dupy ? Czy to ma sens ?
Teraz Ryan stoi za oknem śmiejąc się z bojowej postawy Zoe.
- Może mnie wpuścisz ? - pyta wskazując na klamkę.
- A może nie ? - odpowiadam oddychając ciężko i siadając na materacu.
- No dobra to w takim razie pześpię się na balkonie- mówi siadając na betonie- a przypominam ci że mamy zimę.
Mimowolnie się uśmiecham i rozkopując kołdrę zeskakuję na podłogę.
- Idź spać- mowię do Zoe zabierając od niej kij.
- Bo ?- pyta kładąc ręce na biodrach.
- Bo nie chcę żebyś nam przeszkadzała- mowię pchając ją do drzwi. Staje za progiem i marszczy brwi.
- Pomyślmy- mówi- chcesz zamknąć się sama w pokoju z jakimś chłopakiem...- zatrzaskuję jej drzwi przed nosem nie pozwalając skończyć.
- Tylko nie kochajcie się zbyt głośno! - krzyczy zza ściany.
- Zamknij się skrzacie- warczę ze śmiechem i podchodzę do okna. Chłopak wskakuje do środka uderzając o drewnianą podłogę podniszczonymi trampkami. Uśmiecha się półgębkiem i delikatnie przygryzając wargę przejeżdża mnie wzrokiem od góry do dołu.
- No co ? - pytam uśmiechając się delikatnie, bo przecież doskonale wiem o co mu chodzi.
Odchrząkuje i rozwala się na czerwonym fotelu stojącym w rogu pokoju który pod jego ciężarem głośno skrzypi.
- No cóż...- zaczyna przelykajac ślinę- tw...twoje nogi...one...- jąka się, a ja zaczynam sie głośno śmiać i siadam na łóżku.
- Kontynuuj- zachęcam go.
- Gołe wyglądają jeszcze lepiej.
Prycham i kładę się na zmemłanej pościeli. Przez chwilę między nami panuje cisza do tego stopnia, że słyszę tykanie budzika, który nagle łaskawie zaczął działać.
- Więc...
- Chciałem...- zaczynamy w tym samym czasie.
Siadam po turecku kładąc ręce na stopach i odruchowo próbując odrzucić włosy do tyłu, ale napotykam tylko powietrze.
- Ty pierwszy- odzywam się w końcu.
- Chciałem cię przeprosić za to...wiesz...to było głupie i teraz...
- Nie ma za co- przerywam mu delikatnie kręcąc głową.
- Serio ?- pyta unosząc brwi.
- Bardzo serio. Nic się nie stało. I...żyjemy no nie ?
Znowu chwila ciszy. Teraz odzywa się Ryan:
- Swoją drogą, strasznie głośno krzyczysz- mówi teatralnie pocierając ucho. Sięgam za sobie i ciskam w niego poduszką. Unosi ręce do góry ukazując uśmiech, który tak bardzo mi się podoba.
Patrzymy się na siebie przez chwilę.
- To ja już się będę zbierać- mówi Ryan wstając i poprawiając kurtkę.Kieruje się w stronę okna.
- Ryan?- mruży oko i patrzy na mnie podejrzliwie- może wyjdziesz przez drzwi ? Jak normalny człowiek ?
- Tak...jasne- mówi, a w jego głosie słyszę coś co brzmi jak..rozczarowanie ?
Naciska na klamkę a ja nie mogę sie ruszyć. Jakby jakaś siła kazała mi stać w tym miejscu i poruszać ustami. Tylko co miało się w nich pojawić ? Drzwi się pomału zamykają a ja jak pchana przed uczucie, którego nie potrafię nazwać wyrzucam z siebie ciche:
- Dlaczego ja ?
 Drzawi uchylają sie delikatnie.
- Dlaczego akurat ze mną spędziłeś ten dzień ? Dlaczego nie pozwoliłeś mi upaść w szkole? - kolejne pytania wyrzucam z siebie z prędkością karabinu maszynowego- dlaczego nie śmiejesz się ze mnie jak inni ? Dlaczego...- przerywam bo boję się że zacznę płakać- Dlaczego w ogóle mnie zauważyłeś ?
Ryan wzdycha ciężko i opiera się o ścianę. Gdy podnosi rękę żeby przeczesać nią włosy widzę, że się mu trzęsie.
- Miałem kiedyś przyjaciela. Miał na imię Dille. Pewnego dnia n jego 16- ste urodziny przyszedłem do niego do domu. Ale go nie było. Była tylko biała koperta z napisem PRZEPRASZAM. Nie zastanawiałem się długo i wybiegłem na miasto go poszukać. Wiedziałem co może zrobić. Ale też wiedziałem gdzie poszedł. Do warsztatu. Pracowaliśmy tam razem- spłata palce i bierze głęboki wdech- jak go znalazłem był już martwy. Zaćpał się. A ja mu nie pomogłem. Dopuściłem do tego mimo to, że się przyjaźniliśmy. Powinienem był wyczuć że coś jest nie tak. A nie potrafiłem. Potem sam wpadłem w depresję z jego powodu. Nie chciałem chodzić na terapię bo stwierdziłem że psychiatrzy to debile i mi nie pomogą. Byłem na prawdę na skraju. Miałem myśli samobójcze. Dopiero moja siostra mnie z tego wyciągnęła. Porządnie na mnie nawrzeszczała. Dała mi pozytywnego kopa, żeby wziąć się w garść i uświadomiła mi że nie jestem sam- podchodzi bliżej mnie i spogląda mi prosto w oczy- i dlatego gdy zobaczyłem ciebie w szkole, potem na moście nie chciałem żeby taka dziewczyna jak ty była w tym gównie sama. Bo wiedziałem aż za dobrze jak się czujesz. I poczułem że nie mogę dopuścić do tego żebyś doszła na skraj. A szczególnie żebyś ten skraj przekroczyła. Rozumiesz ?
Kiwam głową i zdaję sobie spawę z tego że wstrzymuję oddech a Ryan ściska moje dłonie. Dzieli nas bardzo nie wielka odległość.
- Dziękuję- szepczę. Chłopak podnosi dwoma palcami moją głowę tak żebym widziała jego oczy i nawet nie zauważam kiedy a nasze usta się łączą na początku delikatnie a potem bardziej natarczywie tak, że lądujemy na łóżku. Ryan zrzuca z siebie kurtkę, potem koszulkę a ja ledwo oddycham kładąc rękę na jego umięśnionym torsie. Potem zdejmuje spodnie a ja zrzucam z siebie koszulę nocną. Leżymy teraz prawie nadzy przewalając się na łóżku. Chłopak zaczyna zdejmować mi majtki...
- Czekaj- mowię a on zatrzymuje się nade mną.
- Coś nie tak ?- pyta.
- Nie wszysko w porządku tylko...nie będę się z tobą kochać.
Opada na poduszkę obok mnie.
- A to dlaczego ?
- Bo chcę na coś poczekać.
- Na co ?
- Nie wiem dokładnie- leżymy stykające się ramionami i głośno oddychając- powiem ci jak to dostanę. Z resztą...seks jest najprostszą rzeczą jaką mogą zrobić ludzie którzy chcą okazać sobie jakieś uczucie.
- Okay.
- Okay ? - podpieram się na łokciu- nie masz nic przeciwko ?
- Nie. Mogę poczekać- mówi i całuje mnie delikatnie.
- Dziękuję- szepczę wtulając się w niego.
Przyciąga mnie bliżej i obejmując mnie ramieniem całeję mnie w czubek głowy.
- Nie ma za co.
.....................................................................
Hey kochani <3 ostatnio miałam mało czasu i troche zaniedbałam komentowanie innych blogów. Nie gniewajacie się na mnie. Nadrobię zaległości, obiecuję :* a co do rozdziału to przepraszam za błędy poprawię jutro :-) - rozdział jak zwykle napisany nocą na telefonie...ale mam nadzieję że się podoba ;-)

10 komentarzy:

  1. O kurde :D
    Ale ostro WoW
    Poniosło Cię kochana ;*
    http://niebopoco.blogspot.com/
    http://swiatdoniczego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow...
    Mądry chłopak!
    Już go lubię :D
    Szkoda, ze niewielu jest takich :/
    No ale cóż...
    Zoe jest mistrzynią :D
    To chyba jedna z moich ulubionych postaci :D
    Ten blog podoba m się nawet bardziej, niż ten Twój drugi, który nawiasem mówiąc i tak jest nieziemski ^^
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaaa rozdział! Nadrobię w poniedziałek jak wrócę do domu, obiecuję!
    Zapraszam na nowy rozdział! - Wakerlings-life

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie i wciągająco *.* Zastanawiam się jak potoczy się akcja. Wyczuwam, że stanie się coś złego, bo teraz jest dobrze. Oby Leslie nie poroniła i Ryan nie zostawił jej z powodu ciąży. Tak by było idealnie, ale jak wiadomo życie różnie się toczy. Z niecierpliwością czekam na następny rozdział :)
    Pozdrawiam *.*

    OdpowiedzUsuń
  5. omg omg! Jaki cudowny rozdział <3 Kocham Ryana! Szybko piszę, bo złapałam zasięg internetu ale co chwile mi ucieka w tym lesie! xD No, ale, naprawdę wspaniały chłopak. Po prostu aż się rozmarzyłam. Jestem ciekawa jak im się ułoży. No i kurczę, kiedy ona mu powie że jest w ciąży! Będzie klops jak dowie się od kogoś innego..
    Czekam na kolejny Kochaniutka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne *-* czekam na więcej <3

    mroczne-miasto.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zostałaś nominowana do LBA! Więcej informacji tutaj -> http://littleheartboy96.blogspot.com/2015/05/10-lba-liebster-blog-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  8. Siema :-D
    Sorry, że tak późno komentuję :-/
    Rozdział świetny :-D
    Jaki on kochany <3
    Nie dość, żę przyszedł w nocy, to jeszcze poczeka z seksem i wgl...
    xxx

    OdpowiedzUsuń